Technika Pomodoro - mój pisarski wytrych

By Kasia - 5.7.21

Ogólnie rzecz biorąc, słynę z klepania w klawisze z prędkością światła i konsekwencją godną buddyjskiego mnicha. Ale tak jak nie ma ludzi niezastąpionych, tak i nawet najlepszym zdarzają się potknięcia. Mnie też dopadają blokady pisarskie. Na szczęście mam na nie swoje sposoby - a jednym z nich jest stosowanie techniki Pomodoro, którą szczerze Wam polecam. Jak ją wdrożyć… i właściwie czym jest?



Pomodoro - pomidory i zarządzanie czasem


Jak nie wiadomo, od czego zacząć, najlepiej zacząć od początku - czyli w tym wypadku od historii. Cofnijmy się do szalonych lat 80. XX wieku. Właśnie wtedy Francesco Cirillo wpadł na genialny pomysł, by zwalczyć prokrastynację. Jego metoda była absurdalnie prosta: nastawiasz czasomierz, zaczynasz pracę, a gdy zadzwoni, robisz sobie przerwę. Gdzie jest haczyk? Nie ma - jest za to sprytne wykorzystanie pewnych mechanik mózgu. Według Cirillo łatwiej nam zacząć, gdy mamy przed oczyma wizję szybkiej przerwy. Praca w systemie działanie-przerwa-działanie-przerwa może zagrzać na do boju i rozkręcić; właśnie tak wygląda technika Pomodoro. A dlaczego taka nazwa? Kolejna absurdalnie prosta rzecz w całej metodzie: bo początkowo do mierzenia czasu autor używał kuchennego minutnika w kształcie małego pomidora.


Jak to ogarnąć?


Zasady są banalne: to, co chcemy zrobić - bo technika Pomodoro wykorzystywana jest tak naprawdę do wszystkiego - dzielimy na małe podzadania. Na wykonanie każdego mamy ustalony odcinek czasu. Oryginalnie było to 25 minut, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by minut pracy było dziesięć lub trzydzieści. O tym decydujemy sami. Co ważne, w czasie trwania „bloku pracy”, czyli tak zwanego pomodori koncentrujemy się wyłącznie na pracy. ŻADNYCH rozpraszaczy; jak w medytacji - tylko my i nasze zadanie. Podczas odpoczynku najlepiej jest wstać i odejść na chwilę od komputera. Popatrzeć przez okno, nalać sobie wody, pogłaskać pupila… A potem, gdy budzik znów zadzwoni, siąść do kolejnego zadania. Po czterech cyklach praca-przerwa fundujemy sobie dłuższy odpoczynek, tak do pół godziny, i potem powtarzamy cały cykl.





Pisarska technika Pomodoro, czyli jak ja to robię?


Brzmi jak chaos i coś zupełnie niepasującego do pisarskiego flow? Nie przejmujcie się - na własnym przykładzie mogę pokazać, że metoda działa, i to bardzo dobrze. Największym problemem prokrastynacji jest wszak początek. W większości przypadków, gdy już rozpoczniemy pracę i przestawimy się na tryb działania, nagle jakoś idzie. A nawet jeśli nie - cóż, probowaliśmy. Technika Pomodoro metodą kija i marchewy pozwala przeskoczyć najtrudniejszy etap i wkręcić się w działanie. Co więcej, można to zrobić naprawdę przyjemnie - konkretniej: z muzyką. Pomysłodawca metody, Cirillo zalecał korzystanie z maksymalnie protych narzędzi, minutnika i kartki papieru, ale nowoczesny świat trochę wszedł mu w paradę, tworząc całe stado aplikacji i systemów. Powstał również YouTube, który bardzo sprzyja technice Pomodoro. Obecnie łatwo znaleźć miksy typu “Pomodoro sesion”, pomagającym osobom takim jak ja - które nie wyobrażają sobie pracy bez muzyki. Zostały w nich uwzględnione przerwy i okresy pracy, wszystko dokładnie wyliczone, wystarczy odpalić i korzystać. Poniżej podrzucam kilka miksów na start, z których zdarza mi się korzystać:


  1. https://youtu.be/IcWXSSgaR2U 

  2. https://youtu.be/IzaPLc9TuRE 

  3. https://youtu.be/Rx8jzBKJWGo 

  4. https://youtu.be/McauZx8ZktE 


Technika Pomodoro dla pisarza - moje rady


Z Pomodoro korzystam właściwie już od paru lat, zawze gdy po prostu trudno mi się zabrać za pisanie. I jak to czasem bywa w takich wypadkach, mam też kilka rad dla wszystkich, którzy chcieliby spróbować. Oto one:


  • Wyznaczanie sobie konkretnego celu na odcinek pracy nie zawsze działa. Ja po prostu lubię zakładać, że „będę pisać” i idę ze sobą na rekord. Nie czuję stresu - to taka zdrowa presja, którą wywołuje we mnie tylko technika Pomodoro.

  • Pierwsze pomodori potraktujcie jako rozgrzewkę. Stukajcie powoli i nie róbcie sobie wyrzutów. Nawet gdy powstanie jedno zdanie, to już dużo. Po przerwie będzie lepiej.

  • Uprzedźcie bliskich i domowników, że zaczynacie pracę i prosicie, by nie przerzedzać.

  • Zostawcie telefon poza zasięgiem wzroku. Jest okropnym rozpraszaczem.

  • Od razu polecam zapętlić sobie daną sesję Pomodoro. Nawet się nie obejrzycie, gdy nagranie dobiegnie końca.

  • Podczas przerwy najlepiej jest oderwać wzrok od monitora. Ja mam duże ułatwienie, bo pracuję na bezprzewodowych słuchawkach, więc mogę swobodnie podejść do okna czy kuchni. Jeśli nie macie takiej możliwoci, wyłączcie monitor albo wygaście ekran laptopa i patrzcie za okno. Technika Pomodoro od początku podkreśla wagę przerw.

  • Przerwa to idealny czas na kilka głębszych oddechów i ćwiczenia rozciągające.

  • Z reguły po maksymalnie trzech pomodori wkręcam się w pisanie i nie chcę go przerywać. Jeśli też Wam się zdarzy - super! Polecam wydłużyć okres pracy, ale wciąż robić sobie przerwę. To bardzo odświeża.



Korzystaliście już z techniki Pomodoro? A może właśnie czytacie o niej po raz pierwszy?

  • Share:

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Nie miałam pojęcia, że tak to się nazywa, ale jest skuteczne. Na lajwach Natalii Brożek tak się chyba pisze i raz brałam udział :D Post naprawdę przydatny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak to jest, ale nie zawsze dostaję powiadomienie o nowym komentarzu — przepraszam więc, że odpowiadam tak szybko XD

      Ad rem: tak, lajwy Natalii są super i z tego co pamiętam ich formuła opiera się właśnie na podobnych zasadach jak Pomodoro. To działa :D

      Usuń
  2. Pierwszy raz czytam o tej technice, spróbuję jak działa. W wersji podstawowej, wolę pracować w ciszy. Muzyka, radio, TV - strasznie mnie rozpraszają.

    OdpowiedzUsuń