Seweryn nigdy nie był najbardziej słownym człowiekiem. Ani najbardziej otwartym. Zamknięty w sobie i cyniczny, wszystko poddawał w wątpliwość. Był pewien tylko dwóch rzeczy — że chemia jest jego pasją, a Laura, koleżanka z lat szkolnych — całym światem. Obiecywał sobie, że będzie jej już na zawsze.
A Laura, która doskonale o tym wiedziała, postanowiła mu pomóc, gdy tylko wyczuła, że zaczął zapominać. Bez względu na wszystko.
Prolog powieści pisanej podczas NaNoWriMo 2021. Zapraszam do lektury!
Ogólnie rzecz biorąc, słynę z klepania w klawisze z prędkością światła i konsekwencją godną buddyjskiego mnicha. Ale tak jak nie ma ludzi niezastąpionych, tak i nawet najlepszym zdarzają się potknięcia. Mnie też dopadają blokady pisarskie. Na szczęście mam na nie swoje sposoby - a jednym z nich jest stosowanie techniki Pomodoro, którą szczerze Wam polecam. Jak ją wdrożyć… i właściwie czym jest?
A więc stało się - długo wyczekiwana „Iskra” już stoi na księgarskich półkach! Ale gdy jeszcze czekaliśmy na jej wielkie nadejście, na Facebooku i Instagramie uchyliłam rąbka tajemnicy. Zasady były proste - wy podawaliście literkę, ja zdradzałam szczegół. A co nam wyszło? Efekty poniżej!
„Iskra” już niebawem będzie z nami - czas więc poznać nieco osobistości, których losy będziemy śledzić! Z pewnością kojarzycie już Olava - chłopca, od którego wszytko się zaczeło - ale nie tylko on będzie nam towarzyszył w podróży przez Verion. Kogo jeszcze poznacie na kartach książki… i kim będą w tej historii?
Lekki wpis na dobry początek i gratka dla wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie pracy i czytania - ogólnie życia - bez muzyki. Ale to także post dla tych, których ciekawi, co właściwie mnie inspirowało. Cóż, same początki są dosyć mgliste, ale mniej więcej od połowy książka ma wyraźny, „muzyczny” charakter. Przy jakich dźwiękach powstawała więc „Iskra”? Trzymajcie się, bo to będzie niespodzianka!
Oto historia, od której wszystko się zaczęło… i na której na pewno się nie skończy! Powieść fantasy „Iskra”, pierwsza część Serii Ognistej, ukaże się nakładem wydawnictwa Nowa Baśń już niebawem - czas więc, byście dowiedzieli się o niej nieco więcej. Zapraszam!
Oto opowieść o pewnym dumnym arystokracie i jego wielkim marzeniu. Czy świąteczny sernik zdobędzie się na odwagę, by stanąć przeciwko rodzinie i opuścić bezpieczną spiżarnię?
Zapraszam do sprawdzenia w wielkanocnym opowiadaniu "Pewnego razu w Wielkanoc"!
Jakiś czas temu spontanicznie wytypowałam kandydata do tytułu Wydawniczego Dzbana Roku, ale wiecie co? Chyba właśnie mamy mocną konkurencję. Chociaż waham się, czy to jednak nie powinien być tytuł Wydawniczej Bezczelności Roku - i już bez nominacji, w formie nagrody przyznawanej z marszu, za wielokrotny plagiat bez cienia żenady. Tak, takie rzeczy niestety nadal się dzieją - i o tym chciałam opowiedzieć dzisiaj.
Dziś dosyć nietypowa odsłona pisarskich porad. Po pierwsze dlatego, że to bardziej regres osobisty, a po drugie - bo będę przekazywać wiedzę, którą sama dopiero muszę przyswoić. Myślę jednak, że warto, tak w ramach przestrogi. Widzicie, ku własnemu ogromnemu niezadowoleniu oraz ogromnej frustracji odkryłam niedawno, że doba ma tylko 24 godziny. A co więcej - za diabła nie chce być inaczej.
Narracja inna niż wszystkie, czyli historie z nieoczywistej perspektywy
Ostatnio w jednej z grup pisarskich związanych z Wattpadem trafiłam na dyskusję na temat perspektywy w narracji. W komentarzach ktoś ironicznie stwierdził, że chciałby przeczytać coś z perspektywy orka. Zaśmiałam się, a potem odpisałam, że może orka nie, ale kojarzę książkę, której bohaterem i narratorem jest ogr. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że znam więcej takich książek. A skoro znam, dlaczego by się nimi nie podzielić?
Wydajmy, potem się przeczyta - o premierze, która się nie odbyła
Wydawać by się mogło, że gdy przedsprzedaż książki ruszyła, tylko gradobicie albo upadek wydawnictwa jest w stanie ją powstrzymać na drodze do czytelników. Co innego może się wydarzyć? No, na przykład wydawca może uznać, że nie, ale jednak nie wyda i odwoła całą imprezę - co też przydarzyło się pewnej autorce w ostatnich dniach. A ja jakoś nie mogę nie podzielić się z Wami tą historią, chociażby ku przestrodze.
Zwykle kiedy dzielę się z Wami poradami pisarskimi - czy to na blogu, na Wattpadzie, w social media czy gdziekolwiek indziej - polecam metody, o których czytałam lub słyszałam i które sprawdziłam na sobie. A jestem wybredna, atak wbrew pozorom; mnóstwo „super tricków” na mnie po prostu nie działa. Tym razem będzie inaczej. Metoda „złej i dobrej ścieżki”, o której Wam dzisiaj opowiem, nie tylko działa, ale jest też moim autorskim pomysłem, który z powodzeniem stosuję od lat. Zachęcam do testów - może pomoże i Wam?
Od jakiegoś czasu zaczęłam przestawiać się na myślenie, że rzeczy dzieją się właśnie wtedy, gdy powinny; kiedy jestem gotowa (za pomoc w zmianie podejścia dziękuję Marcie!). Wciąż jednak zdarzają się chwile, gdy zwyczajnie szkoda mi, że na coś nie zdecydowałam się wcześniej - tak jak dziś, żałuję, że ten blog nie powstał rok temu, bym mogła na bieżąco relacjonować emocje z debiutu na Węgrzech. Tak, to dziś - i tak, to już rok! A jak do tego doszło?
Z pewnych względów ostatnio czytam sporo opowiadań na Wattpadzie. Wiele tekstów napisały osoby jeszcze bardzo młode stażem, a więc, co całkowicie naturalne, popełniają różne, często dosyć oczywiste błędy. Gdy tak patrzę na te wszystkie potknięcia, przypominam sobie własne pomyłki na początku pisarskiej drogi - i właśnie o nich chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć. Ku przestrodze i dla nauki.
Urodziny w okolicy nowego roku to w sumie całkiem zabawna sprawa. Być może dlatego podsumowania sylwestrowe nie miały dla mnie nigdy aż takiej siły rażenia - bo na zbieranie wszystkiego mam ochotę dokładnie dwa tygodnie później, czyli dziś 😄 I właśnie dziś myślę o tym, że jestem, już kolejny rok... oraz co to właściwie znaczy.
To jedna porad, które wzbudzają kontrowersje. Nie wszyscy się z nią zgadzają. Spotkałam się już z różnymi reakcjami, ale mimo wszystko będę się upierać, że znalezienie pisarskiej gumowej kaczuszki jest ogromną pomocą i może wiele zmienić. Sprawdziłam na własnej skórze. Ale o co tak właściwie chodzi?
W tym roku wykazuję się wręcz nietypową jak na mnie zapobiegliwością i do realizacji celów przystępuję od razu. A ponieważ jedno z moich postanowień to przeczytać minimum trzydzieści książek, przygotowałam sobie książkowy stosik, by mieć w czym wybierać. Sprawdźcie, co wezmę na warsztat i o czym niebawem wam opowiem.
W tym roku chyba po raz pierwszy tak całkiem świadomie i z determinacją podjęłam parę postanowień. Zrobiłam to, bo 2020 udowodnił mi, ile jestem w stanie zrobić, jeśli dobrze się zorganizuję - a organizować się umiem coraz lepiej 😁 Postanowiłam więc, że opowiem Wam o moich sposobach na zarządzanie czasem - pisarsko i nie tylko.